środa, 18 lutego 2015

Pokarnawałowo

Nie mogę spać od 3.

Często mi się to zdarza. Myślę, że byłoby inaczej gdyby mój telewizor nie zaczynał piszczeć w środku nocy nie omieszkując mnie przez to rozbudzić... Siedzę, popijam ciepłe mleko z rozpuszczonymi w nim cukierkami anyżowymi i właśnie uświadamiam sobie, że jest Popielec...

Nie odstawię trzeci rok z rzędu kawy na 40 dni, ze znanych mi powodów nie odstawię też czekolady i innych słodyczy - no więc co? Co prawda pewien plan jest i mam nadzieję, że choć w części będę to mogła nazwać "odpowiednim wyrzeczeniem".


A co na dzisiaj? Wspomnienie Tłustego Czwartku :)



Przeszłam pół Gdyni od cukierni do cukierni, by nacieszyć się tym karnawałowym szałem. Zdobycze były najróżniejsze... Na zdjęciach widać tylko pierwszą partię, bo po drodze zjadłam 3 mini pączki, pączka z advocatem (i to tak prawdziwym, że posmak alkoholu lekko szczypał język!) i dwa pączki z kajmakiem.





OK.
Nie zjadłam oczywiście wszystkich na raz, a próbowałam "połówkami". W dodatku z ich ilością przegięłam na tyle, że dwa zostały w stanie nienaruszonym do następnego dnia i musiałam też prosić o pomoc w dojadaniu. Dobry sposób na pączki drugiej świeżości? Piekarnik!

(serio, nadzienie krówkowe aż rozpływało się w ustach)





A który z nich był najlepszy?

Różany, nabyty w budce u Pawłowicza,
Krążek z wiśniami i kremem oraz Kajmak, kupione u Wenty.

I szkoda tylko, że w Tłusty Czwartek robiona jest masówka i nie mogłam zjeść tej kalorycznej drożdżowej poezji z nadzieniem czekoladowo orzechowym :(

13 komentarzy:

  1. Też tak mam że wybudzam się około godziny 3 i już nie mogę zasnąć do rana... coś strasznego :( A pączków nie lubię i nigdy nie lubiłam no ale gdybym miała wybierać to tylko te domowe- mojej mamy z wiśniami albo domową konfiturą z czarnej porzeczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jako że uwielbiam gotować, a w dzień tłustego czwartku miałam imprezę, postanowiłam przynieść samodzielnie zrobione pączki, podobno były pyszne, ale wizualnie była ogromna różnica z tymi kupnymi... na moją niekorzyść niestety :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po prostu nie usmazysz ładnych pączków bez dobrego sprzętu, ja kiedyś robiłam we frytkownicy :)

      Usuń
  3. Tłusty czwartek jak przystało, był na bogato :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety tak jak piszesz, wtedy jest robiona masówka i dla mnie te pączki nie smakują tak jak kupione w zwykły dzień.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za pączkami nie przepadam, a kupnych nie jadłam kilka lat, ale gdybym miała wybierać spośród tych Twoich to chyba wybrałabym ten z serkiem... :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię pączków, ale te nadzienia skutecznie zachęcają *o*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie pączki wyglądają apetycznie, , chyba wybrałabym ten z advocatem, pączki z tym nadzienie były też hitem u mnie w Tłusty Czwartek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ech.. ile pączków! :D mniam, adwokat uwielbiam, ale nie w pączkach, bo kurka.. to dla mnie nie jest adwokat! domowy najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Spróbowałabym każdy egzemplarz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak mi się podoba to szklane nakrycie pączków:):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. O matko jakie tutaj pyszności! Nie wiem dlaczego ja nie zjadłam w ten dzień ani jednego tłustego pączka ;)

    OdpowiedzUsuń