Robiłam je rok temu i gdzieś mi się te zdjęcia schowały. Znalezione akurat na karnawał chyba nie powinny czekać kolejny rok na opublikowanie. Nie wiadomo czy kolejnego końca świata nam nie wymyślą albo czy (o zgrozo) Tłusty Czwartek dalej będzie obowiązywał ;]
A tak ogólnie to jestem z siebie cholernie dumna, nie o pączki chodzi.
Cały wysiłek włożony w ostatni czas po prostu się opłacił. I z tego miejsca chciałam przede wszystkim przeprosić - za trucie typu "weźmiesz moją zmianęęę?", "dasz mi notatki z ostatniego wykładu, bo się na niego nie wybieram?", "nie mogę teraz gadać, zadzwoń kiedy indziej" etc etc; podziękować - za wszelką pomoc, wyrozumiałość, ciepłe słowa w chwilach załamania nerwowego ;) Pawłowi za cierpliwość i że mimo wszystko nie zniechęcił się po kolejnej nieudanej próbie nawiązania rozmowy telefonicznej ;P Annie B. za milion wydruków i wspólne rozpracowywanie makro do 2 w nocy :D pogratulować zdolniachom z grupy i z niegrupy! I w ogóle mogłabym tak wymieniać i wymieniać... i wymieniać ale z uwagi na osoby niezbyt zainteresowane muszę streścić to w kilku słowach.
Fajnie, że jesteście! ;)
A w kwestii pączków? Dokładnie pamiętam, ich przygotowanie zajęło mi cały dzień. Robiłam je chyba z 3 różnych przepisów - każde ciasto starannie wyrobione, wyrośnięte, dopieszczone. Smażone we frytkownicy, część nadziewana przed - inne po (marmoladą różaną, śliwkową, wieloowocową).
W smaku wyszły świetne, jak z tradycyjnej cukierni (ale podkreślam, że długo szukałam 'idealnych' przepisów). Jednak po tej całej masowej produkcji byłam bardziej zmęczona i przesiąknięta olejem niż chętna na ich późniejsze jedzenie. Ciągłe pilnowanie:
- żeby zrobiły im się regularne obrączki
- by marmolada znowu ze środka nie wyciekła i nie zaczęła się przypalać
- żeby w ogóle nie były za bardzo zjarane...
I chyba krótko to wszystko podsumuję: jak pyszne domowe pączki by nie były, raczej wolę tak jak dziś - wsiąść z Pięknym do SKM kierunek Gdynia, wysiąść na Głównej, walczyć z zimnym wiatrem w drodze do pączkarni. A wszystko by w końcu oszaleć na widok wielkich tłustych, drożdżowych i jeszcze ciepłych kopert z najróżniejszym nadzieniem. Zasłodzić się kukułkowym, czekoladowym, chałwowym i twarogowym, a na koniec ruszyć do Multi na "Niemożliwe".
Udany koniec sesji, prawda? ;)
A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze?
"Paweł... a może znowu porwę się na zrobienie własnych pączków?"
Bo to jest tak cholernie dobre, że nie da się przejść obok nich obojętnie ;D
I automatycznie włącza Ci się motywacja, by zrobić coś swojego - co dorówna im smakiem!
Hipokryci tak już mają.
czemu hipokryci ;> hipokratesi chyba ;D
OdpowiedzUsuńpączki smakowite! mniam:)
OdpowiedzUsuńKukułkowe nadzienie?! Ja to chcę! :)))
OdpowiedzUsuńale czekoladowe były lepsze :)
UsuńGratuluję sukcesów! :)
OdpowiedzUsuńI częstuję się pączkiem! Apetycznie wyglądają i na pewno osłodzą ten poniedziałkowy poranek :)
Wyglądają idealnie, warto było tyle czasu poświęcić na ich przygotowanie :) choć faktycznie, mi później chyba też nie chciałoby się ich jeść :D
OdpowiedzUsuńkukułkowe, chałwowe? - dlaczego nigdy takich nie jadłam? rozpoczynam poszukiwania w mojej okolicy :)
aaach no i tu jest problem... bo takie nadzienia tylko w "Pączkarniach" :(
Usuńcudowne ! fantastyczne:)
OdpowiedzUsuńKukułkowe nadzienie, to musi smakować wspaniale.
OdpowiedzUsuńporywam jednego. no dobra - albo wszystkie! :P
OdpowiedzUsuńTłusty czwartek tuż, tuż!!
OdpowiedzUsuńGratuluje końca sesji :)
Piękne....:)!
OdpowiedzUsuńWspaniale paczki. I ta obraczka...cudo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo.
Idealne pączki:)
OdpowiedzUsuńcudownie się te pączki prezentują:) gratuluję zdanej sesji, mi został jeszcze jeden egzamin - jutro:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i trzymam kciuki za Ciebie! ;)
Usuńo ja.. z 3 przepisów? Gratuluję samo-zaparcia/dyscypliny ect :)
OdpowiedzUsuńA mi nigdy wyjść obrączki nie chcą:(
frytkownica... ;) chyba stała temperatura oleju i odpowiednio duże pączki to klucz do sukcesu
UsuńIdeał!
OdpowiedzUsuńwow, wyszły perfekcyjnie, jak od profesjonalnego cukiernika mistrza!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
Pączki Perfecto ! Aż ekran polizałem takie apetyczne :)))
OdpowiedzUsuńtoż ekran brudny :P
UsuńPiękne pączki Olu... Mnie tez przeraża ta robota i ten smrodek...
OdpowiedzUsuńKurcze...
Gratuluję zaliczeń!! Rozumiem, że pracujesz cały czas w tym samym miejscu.
Uściski:)
Pączki - obowiązkowe na Tłusty Czwartek. Wyszły Ci wspaniale :) Moja mama zawsze robi ta oko i wtedy wychodza najlepsze;D
OdpowiedzUsuńno to gratulacje dla Mamy, nie każdy ma taki talent bo często wychodzą wtedy kamienie ;D
UsuńCudne i z obrączką, super!
OdpowiedzUsuńgratulacje:)
wyszły jak malowane!
OdpowiedzUsuńpyyyszności! :))
OdpowiedzUsuńNo gratuluję !
OdpowiedzUsuńCo do pączków - ja podziwiam i doceniam każdego, komu się chce podjąć tego wysiłku. Ja póki co pozostaję wierna... sobie i ich nie jem - chyba że w tłusty czwartek, kupione w cukierni :)
U mnie od dwóch lat królują domowe w tłusty czwartek, w inne dni już raczej kupne, ale sprawdzone:)
OdpowiedzUsuńWiesz mamy sprawdzoną recepturę na delikatne, lekkie jak puch - pączki idealne :D
OdpowiedzUsuńPączki jak malowane :)
OdpowiedzUsuńjak przepysznie wyglądają, no no aż mam ochotę przyrządzić jednak z moimi zdolnosciami prędzej spale kuchnię ;D
OdpowiedzUsuńWyglądają przepięknie! Z całą pewnością równie cudownie smakują :) Już jutro tłusty czwartek, jednak pączkami zajmuje się moja mama :D
OdpowiedzUsuńoooch! wspaniałe ;) ja sama jak ten pączek.. obrączkę też mam :P
OdpowiedzUsuńcudowne te pączusie :)
OdpowiedzUsuńPączki pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńSmakowity widok!
OdpowiedzUsuńzjadłabym nie licząc kalorii...
świetnie wyglądają, jak z najlepszej cukierni! mniam :)
OdpowiedzUsuń