poniedziałek, 4 lutego 2013

PĄCZKI, obrączkę muszą mieć!

Robiłam je rok temu i gdzieś mi się te zdjęcia schowały. Znalezione akurat na karnawał chyba nie powinny czekać kolejny rok na opublikowanie. Nie wiadomo czy kolejnego końca świata nam nie wymyślą albo czy (o zgrozo) Tłusty Czwartek dalej będzie obowiązywał ;]





A tak ogólnie to jestem z siebie cholernie dumna, nie o pączki chodzi. 

Cały wysiłek włożony w ostatni czas po prostu się opłacił. I z tego miejsca chciałam przede wszystkim przeprosić - za trucie typu "weźmiesz moją zmianęęę?", "dasz mi notatki z ostatniego wykładu, bo się na niego nie wybieram?", "nie mogę teraz gadać, zadzwoń kiedy indziej" etc etc; podziękować - za wszelką pomoc, wyrozumiałość, ciepłe słowa w chwilach załamania nerwowego ;) Pawłowi za cierpliwość i że mimo wszystko nie zniechęcił się po kolejnej nieudanej próbie nawiązania rozmowy telefonicznej ;P Annie B. za milion wydruków i wspólne rozpracowywanie makro do 2 w nocy :D pogratulować zdolniachom z grupy i z niegrupy! I w ogóle mogłabym tak wymieniać i wymieniać... i wymieniać ale z uwagi na osoby niezbyt zainteresowane muszę streścić to w kilku słowach.

Fajnie, że jesteście! ;)


A w kwestii pączków? Dokładnie pamiętam, ich przygotowanie zajęło mi cały dzień. Robiłam je chyba z 3 różnych przepisów - każde ciasto starannie wyrobione, wyrośnięte, dopieszczone. Smażone we frytkownicy, część nadziewana przed - inne po (marmoladą różaną, śliwkową, wieloowocową).




W smaku wyszły świetne, jak z tradycyjnej cukierni (ale podkreślam, że długo szukałam 'idealnych' przepisów). Jednak po tej całej masowej produkcji byłam bardziej zmęczona i przesiąknięta olejem niż chętna na ich późniejsze jedzenie. Ciągłe pilnowanie:
  1. żeby zrobiły im się regularne obrączki
  2. by marmolada znowu ze środka nie wyciekła i nie zaczęła się przypalać
  3. żeby w ogóle nie były za bardzo zjarane...

I chyba krótko to wszystko podsumuję: jak pyszne domowe pączki by nie były, raczej wolę tak jak dziś - wsiąść z Pięknym do SKM kierunek Gdynia, wysiąść na Głównej, walczyć z zimnym wiatrem w drodze do pączkarni. A wszystko by w końcu oszaleć na widok wielkich tłustych, drożdżowych i jeszcze ciepłych kopert z najróżniejszym nadzieniem. Zasłodzić się kukułkowym, czekoladowym, chałwowym i twarogowym, a na koniec ruszyć do Multi na "Niemożliwe".

Udany koniec sesji, prawda? ;)

A wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze?
"Paweł... a może znowu porwę się na zrobienie własnych pączków?"
Bo to jest tak cholernie dobre, że nie da się przejść obok nich obojętnie ;D
I automatycznie włącza Ci się motywacja, by zrobić coś swojego - co dorówna im smakiem!

Hipokryci tak już mają.

39 komentarzy:

  1. czemu hipokryci ;> hipokratesi chyba ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. pączki smakowite! mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kukułkowe nadzienie?! Ja to chcę! :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję sukcesów! :)
    I częstuję się pączkiem! Apetycznie wyglądają i na pewno osłodzą ten poniedziałkowy poranek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyglądają idealnie, warto było tyle czasu poświęcić na ich przygotowanie :) choć faktycznie, mi później chyba też nie chciałoby się ich jeść :D
    kukułkowe, chałwowe? - dlaczego nigdy takich nie jadłam? rozpoczynam poszukiwania w mojej okolicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaach no i tu jest problem... bo takie nadzienia tylko w "Pączkarniach" :(

      Usuń
  6. Kukułkowe nadzienie, to musi smakować wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
  7. porywam jednego. no dobra - albo wszystkie! :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Tłusty czwartek tuż, tuż!!
    Gratuluje końca sesji :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniale paczki. I ta obraczka...cudo :)

    Pozdrawiam cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  10. cudownie się te pączki prezentują:) gratuluję zdanej sesji, mi został jeszcze jeden egzamin - jutro:)

    OdpowiedzUsuń
  11. o ja.. z 3 przepisów? Gratuluję samo-zaparcia/dyscypliny ect :)
    A mi nigdy wyjść obrączki nie chcą:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. frytkownica... ;) chyba stała temperatura oleju i odpowiednio duże pączki to klucz do sukcesu

      Usuń
  12. wow, wyszły perfekcyjnie, jak od profesjonalnego cukiernika mistrza!
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  13. Pączki Perfecto ! Aż ekran polizałem takie apetyczne :)))

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne pączki Olu... Mnie tez przeraża ta robota i ten smrodek...
    Kurcze...
    Gratuluję zaliczeń!! Rozumiem, że pracujesz cały czas w tym samym miejscu.
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pączki - obowiązkowe na Tłusty Czwartek. Wyszły Ci wspaniale :) Moja mama zawsze robi ta oko i wtedy wychodza najlepsze;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to gratulacje dla Mamy, nie każdy ma taki talent bo często wychodzą wtedy kamienie ;D

      Usuń
  16. Cudne i z obrączką, super!
    gratulacje:)

    OdpowiedzUsuń
  17. pyyyszności! :))

    OdpowiedzUsuń
  18. No gratuluję !
    Co do pączków - ja podziwiam i doceniam każdego, komu się chce podjąć tego wysiłku. Ja póki co pozostaję wierna... sobie i ich nie jem - chyba że w tłusty czwartek, kupione w cukierni :)

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie od dwóch lat królują domowe w tłusty czwartek, w inne dni już raczej kupne, ale sprawdzone:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz mamy sprawdzoną recepturę na delikatne, lekkie jak puch - pączki idealne :D

    OdpowiedzUsuń
  21. jak przepysznie wyglądają, no no aż mam ochotę przyrządzić jednak z moimi zdolnosciami prędzej spale kuchnię ;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Wyglądają przepięknie! Z całą pewnością równie cudownie smakują :) Już jutro tłusty czwartek, jednak pączkami zajmuje się moja mama :D

    OdpowiedzUsuń
  23. oooch! wspaniałe ;) ja sama jak ten pączek.. obrączkę też mam :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Smakowity widok!
    zjadłabym nie licząc kalorii...

    OdpowiedzUsuń
  25. świetnie wyglądają, jak z najlepszej cukierni! mniam :)

    OdpowiedzUsuń