Nie planowałam tej notki, nie planowałam brać udziału, ba – nawet
powiedziałam, że to konkurs nie dla mnie i się wyłamuję. Ale okoliczności
trochę się zmieniły. Nawet jakbym chciała nie mogłam tego po prostu milczeć.
Wakacje, czas wolny i przyjazd rodziny (do Ustki aż z
Gorlic!).
Osobiście ciocie i wujka widziałam zaledwie kilka razy w
życiu. Jednak jest to bliższa rodzina mojej Mamy, która jako „panienka” (jak to
pieszczotliwie powiedzieli ;) spędzała w ich okolicach – rodzinnych stronach
mojego dziadka – prawie każde lato. Ale przejdźmy do sedna.
Znacie to uczucie, gdy odnawia się więzi rodzinne i wracają
wspomnienia? Właśnie taką radość widzę dziś w oczach mojej Mamy. Niektórzy
wychodzą z założenia, że jadąc w odwiedziny nie przyjeżdża się z „pustymi
rękoma”. Nasi goście podarowali nam coś, co jest dużo więcej warte niż drogie
prezenty – wiśnie, dużo wiśni, własnoręcznie zebranych (a jest to zajęcie
mozolne) i z taką starannością przewiezionych kawał drogi. Później wspólne
mycie i drylowanie owoców, z których zrobiliśmy prawdziwe domowe konfitury.
Przepis prosty, bo zaledwie 2-składnikowy. Powiem nawet, że
po prostu słaby i mało oryginalny ale… wyjątkowy. Mama wyjęła wielki
garnek, największy jaki miała. Zmieściło się w nim 5-6 kg albo nawet więcej wydrylowanych
wiśni (ale to nie wszystkie! resztę zamroziliśmy).
Składniki:
- wiśnie i cukier – w proporcjach 3:1 (owoce : cukier)
- i najważniejszy składnik – odrobina poświęcenia, cierpliwości i rodzinnej miłości
Wiśnie podgotowaliśmy, żeby puściły sok. Następnie dodaliśmy
cukier i dłuuugo smażyliśmy do odparowania płynu i uzyskania gęstej
konsystencji. Smak lata zamknęliśmy w słoiczkach. Nawet zimą będziemy miło
wspominać te odwiedziny ;)
Dziś
nie mogłam się powstrzymać i postanowiłam je wypróbować.
Mleczna
kawa oraz chleb z twarożkiem i czubatą łyżeczką konfitur.
Wyszły
pyszne!
genialna alternatywa śniadania!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńniedługo będę robiła wiśniowe :) od razu otwieram na drugi dzień! :>
Usuńdomowe konfiturki do mnie przemawiają
OdpowiedzUsuńjedzenie jak i robienie takich konfitur to czysta przyjemność!:)))
OdpowiedzUsuńuwielbiam konfitury wiśniowe:) a najlepsze są właśnie niedawno zrobione:)
OdpowiedzUsuńnie ma nic lepszego od domowych konfitur!:-)
OdpowiedzUsuńwiśnie z mojego regionu :) mmmmm miałam w tym roku nie robić konfitur, ale zrobiłaś mi niesamowite smaki :)
OdpowiedzUsuńKurcze ja juz gotuje 3 godziny i dalej nie zgęstniało :(
OdpowiedzUsuńbo to sie u nas 2 dni gotowało ! tzn caly wieczor i jeszcze rano
UsuńTakie prezenty są zdecydowanie bardziej 'od serca', niż jakiekolwiek inne. Wspaniałe przetwory ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie domowe przetwory. Są najlepsze :)
OdpowiedzUsuńZ wiśni akurat nie robię, ale z innych owoców tak:)
OdpowiedzUsuńKonfitury turystki jednym słowem. Faktycznie miło, otwierając kolejny słoik zawsze pomyślisz o rodzince :)
OdpowiedzUsuńBo najbardziej smakują rzeczy zrobione od serca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
domowe przetwory do dla mnie najlepsza sprawa :)
OdpowiedzUsuńtakie konfitury to najcudowniejsza rzecz na świecie! też teraz robię i śmieję się do słoiczków ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Wiśniowe chyba najbardziej ze wszystkich... ja w tym roku dodałam do kilku słoiczków amaretto i marcepan... pachną i smakują obłędnie :)
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiałam co zrobić z wiśni...
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie już wiem ;)
Wiśniowych jeszcze nie robiłam, ale wypróbuję, cudowne:)
OdpowiedzUsuńo tak! faktycznie, jeżeli doda się szczyptę miłości do takiej pysznej konfitury, to wówczas jest jeszcze pyszniejsza! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńkocham wszystko, co wiśniowe! A taka konfitura domowa byłaby pyszna z moim ukochanym serkiem wiejskim... rozmarzyłam się :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100% !
Usuńuwielbiam domowe słoiczki! a dżem wiśniowy dla mnie albo ze słoika łyżką prosto do buzi, albo solo na chałce :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę takiego prezentu :) moje wiśnie niestety opadły przez nieznośną pogodę zanim zdążyłam coś z nich zrobić
OdpowiedzUsuńu mnie na działce też z owocami krucho... miałam szczęście ;)
UsuńZa przetwory wezmę się w przyszłym roku. Zapasy powoli się kończą, niestety. Twoja konfitura wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńDomowe przetwory maja swój niepowtarzalny klimat! Jednak mi jakimś cudem nie wychodzą i pozostawiam to szaleństwo mamie :)
OdpowiedzUsuńTeż z mamą przygotowujemy dżemy i konfitury :) Potem się wkurzamy, że za duzo ich zjadamy i nam 4 litery rosną, ale te chwile są magiczne. I ten zapach owoców unoszący się później długimi godzinami w mieszkaniu... bezcenne
OdpowiedzUsuńtakich wiśni z ogrodu zazdroszczę niezmiernie. I tego, że w zimę będziesz sobie tą konfiturę jadła i myślała o minionych wakacjach i fajnych chwilach :)
OdpowiedzUsuńPoproszę słoiczek!:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie konfitury i dżemy tradycyjne - nie na dżemfixach
OdpowiedzUsuńmoja wypróbowana metoda na pyszne przetwory to dłuuugie i wielokrotne gotowanie owoców; ładnie się karmelizują i nabierają mocy;
OdpowiedzUsuńMniam! Z przyjemnością przygarnęłabym Twoją konfiturę! :)
OdpowiedzUsuń