Ale
przez nas paprykarzem ;)
Nie
wnikałam nigdy czemu, mama zawsze tak mówiła i po prostu się przyjęło. Może
dlatego, że jest tam kilogram papryki? (w sumie w takim razie równie dobrze
mógłby nazywać się pomidornikiem, cukiniarzem lub jakimś kabaczkarzem – złote
proporcje 1:1:1). Polemika nad nazwą zawsze będzie polemiką, więc dla
usystematyzowania niech pozostanie PAPRYKARZ. i już.
Paprykarz
(Leczo) – wszystkie proporcje raczej na oko, zależy kto ile czego ma
akurat pod ręką
- po ok. 1 kg papryki, pomidorów, cukinii
- 2-4 cebule
- 2 pęta kiełbasy (dobrej do podsmażenia)
- ulubione przyprawy
Warzywa
i kiełbasę pokroić w kostkę.
Do
głębokiego gara wrzucić kiełbasę i podsmażyć często mieszając by nie przywarło (ja
nie dodaję oleju bo tłuszcz i tak wytapia się z wędliny). Dorzucamy cebulę i szklimy
wraz z kiełbasą.
Jeśli
chcemy – na osobnej patelni odparowujemy nadmiar wody z pomidorów. Jeśli wolimy
wersję bardziej płynną można pominąć ten krok ;)
Do
podsmażonego mięsa dorzucamy pokrojoną w kostkę cukinię i przykrywamy garnek,
by zmiękła. Oczywiście cały czas pilnujemy, by potrawa nie przywarła. Gdy puści
trochę wody, dodajemy pokrojoną w kostkę lub paski paprykę i dusimy.
Na
końcu dodajemy pomidory i doprawiamy (Vegeta, pieprz ziołowy, bazylia, papryka
w proszku…).
Jeśli
chcemy odparowujemy nadmiar wody odkrywając pokrywę garnka.
Najlepiej
smakuje na drugi dzień, gdy wszystkie składniki się przegryzą. Oczywiście można
wszystko na raz wrzucić do garnka ale przy takiej ilości składniki chyba nawet
się nie zmieszczą, więc lepiej dodawać je stopniowo w miarę zmniejszania się
objętości… tzn tak myślę ;)
Sezon
na świeże warzywa w pełni dlatego nie dziwi mnie taka ilość przepisów na dania
jednogarnkowe z ich udziałem. U mnie też nie mogło go zabraknąć, tym bardziej
że leczo – paprykarz to jedno z moich ulubionych potraw tego typu ;)
Paprykarz czy leczo, uwielbiam tę potrawę. :) Jest dla mnie odpowiednikiem idealnego letniego obiadu.
OdpowiedzUsuńwłaśnie... co za różnica jak się nazywa i tak będzie moją ulubioną potrawą w gorące dni :)
OdpowiedzUsuńjakkolwiek by nie nazwać tego dania - jest pyszne! :)
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona potrawa :)) Pyszności :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam leczo, ostatnio nawet jadłam :P
OdpowiedzUsuńJa jestem wege a tak kusisz :D
OdpowiedzUsuńw mojej lodówce jest tylko mleko zsiadłe. Poza tym nikt nie moze go pić, więc jak kupuje litr bo chce np. nalesniki to zużyje 1/3 a reszta zostaje bo nikt nie chce jesc nalesników, placków niczego na mleku :( Szkoda ze nie można kupić mleka w 0,500 l opakowaniach a jak jest to jest droższe od tego litrowego
OdpowiedzUsuńGdy w domu pojawia się pierwsza cukinia z ogródka babci już zaczynam myśleć o leczu :) Zwykle za pierwszym razem się tak najem, że na kolejne ochota przychodzi dopiero za rok ;)
OdpowiedzUsuńNazwa nie jest najważniejsza. Najważniejszy jest smak. To się liczy najbardziej :-D
OdpowiedzUsuńUwielbiam leczo:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam leczo, właśnie mam jeszcze większą ochotę, więc niedługo na obiad zapewne się pojawi :)) smakowicie wygląda!
OdpowiedzUsuńDziś jadłem leczo ale wg innego przepisu, ale jutro zrobię wg tego co napisałaś wygląda przepysznie ummmmm :))
OdpowiedzUsuńmi chyba najbardziej takie właśnie smakuje :) i można jeść spokojnie widelcem, jest odpowiednie w konsystencji a nie leczo a'la zupa ;p
UsuńU mnie to tez jest paprykarz i nikt mnie nie zmusi do nazwyania tego dania naczej :) Smacznie wyglada :)
OdpowiedzUsuńOstatnio leczo zrobiła moja babcia i też chciałabym się w nim sprawdzić :) Podoba mi się Twój przepis.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie dania! Twoje wyglada pysznie!
OdpowiedzUsuńTak, masz rację, że pewne miasta są nijakie, trafnie określiłaś! Mnie Malaga nie urzekła wcale, za to Gibraltar wzbudził szczery zachwyt! Pozdrawiam! ;)
Uwielbiam! A tak dawno nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj na obiadek leczo :).
OdpowiedzUsuńNieważne, jak się zwie, ważne, że smakuje.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie paprykarze - gulasze ;))
OdpowiedzUsuńu nas też mówiło się na to paprykarz:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
a myślałam że tylko my kaleczymy tę nazwę hyh ;)
Usuńnigdy nie przepadałam za leczo, ale Twoje wygląda tak pysznie, że masz mnie na widelcu, wszystko bym zjadła!
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale paprykarz zawsze kojarzył mi się z takim z puszki może to chodziło o paprykarz szczeciński heh. Ale twój paprykarz wygląda tak smakowicie, że aż ślinka cieknie !
OdpowiedzUsuńTwoje leczo musiało być pyszne! Takie mega paprykowe, pycha!
OdpowiedzUsuńLeczo robiłam, w wersji meksykańskiej:) // a co do rybki to każda jest dobra i zdrowa:)
OdpowiedzUsuńmeksykańskie też musi być pyszne, takie niecodzienne ;)
UsuńPycha. Chodzi ostatnio za mną takie coś;)
OdpowiedzUsuńLeczo to moja niegdyś ukochana potrawa! W tym, że moja mama dawała jeszcze pieczarki i mnóstwo innych składników ;).
OdpowiedzUsuńnoby zwykle leczo ale jakie apetyczne i pieknie podane:))
OdpowiedzUsuńMniam, wygląda smacznie. Uwielbiam leczo :)
OdpowiedzUsuńOstatnio za mną chodzi leczo i chyba też muszę je zrobić;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, ubóstwiam!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam .Twoje danie wygląda bardzo apetycznie
OdpowiedzUsuńJak już dawno go nie jadłam lecza :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam leczo, a nawet je kocham:) robimy podobnie jak u ciebie i jest pycha:D
OdpowiedzUsuńŚlinka leci mi:)
OdpowiedzUsuńNazwa jak nazwa, ale ja uwielbiam takie dania :)
OdpowiedzUsuńmaaattkoooo - zgłodniałam czytając recenzję tych Twoich smarowideł zagranicznych - a do tego jeszcze to pyszne leczo! om nom nom <3
OdpowiedzUsuńco do Ustki - bardzo mi się podobało. :)
Miasto ładne, zadbane, ma w sobie klimat, tętni życiem (choć domyślam się, że to kwestia sezonu ;p).
Trochę nie do końca trafiliśmy z pogodą i większość czasu marzłam (stąd sweter w plażowym wyposażeniu xD), mimo to nie było się do czego przyczepić. :)
W zasadzie, z miejsca naszego zakwaterowania do plaży wschodniej nie było aż tak daleko piechotą (mi, szybszym krokiem zajmowało ok. 20 minut), choć i tak raz dałam się namówić na wodne taxi (ah, te 3 zł! ;P). Z lenistwa, czasem jednak spędzaliśmy czas na mniej zatłoczonej plaży zachodniej, co miało swoje plusy w postaci wolnego boiska do siatki. :)
W żadnym klubie nie balowaliśmy, raz popłynęliśmy Dragonem, o zachodzie słońca - o, taki romantyczny akcent. ;)
Co do jedzenia - przejrzeliśmy dokładnie całą promenadę w poszukiwaniu gofrów idealnych i najbardziej kuszące zdały się nam te, w takiej zamkniętej 'budce', do której poza kupieniem na zewnątrz - mozna było wejść, usiąść i zjeść. :)
To tam mieli zdecydowanie największy wybór dodatków - z moją ukochaną masa krówkową <3, nutellą i budyniem włącznie (skusiłam się na pyszniastego gofra z krówką i różnymi owocami :) ).
Wyczaiłam też, za Lechem budkę z lodami Soprano, gdzie oferowali lody a'la Mcflurry. :) Kupiłam sobie takie, z ciasteczkami oreo i...zszokowała mnie wielkość porcji. ;O Spodziewałam się raczej czegoś o gabarytach rodem z Mac'a. ;p
Na rybce byliśmy raz, w Złotej Podkowie, której właściciel ma też swą wędzarnię gdzieś na Ogrodowej i wędzi jakąś tradycyjną metoda - no i to właśnie u niego Magda Gessler uczyła wędzenia Syrenkę Ustecką. ;p Rybka zacna - dorsz smażony, bez ciasta - mi bardzo podpasował, a towarzystwo skusiło się na łososia. :)
Poza tym - jestem ogromną maniaczką rybek wędzonych i wydałam na nie (niestety) krocie. ;p U nas, nie ma aż takiego wyboru - więc widząc tą różnorodność totalnie nie wiedziałam, co wybrać. Ostatecznie zakupiłam nototenię (jadłam ją kiedyś smażoną i się zakochałam) oraz...na moje nieszczęście - rybę maślaną (o której właściwościach totalnie nie wiedziałam, a atrakcyjny wygląd i wysoka cena świadczyła dla mnie o jakości xd). Już po kilku godzinach żałowałam, że nie wybrałam halibuta (...) choć, trza przyznać rybie maślanej, że w smaku jest rewelacja. :D
Podsumowując (i pomijając nieprzyjemności ze strony układu pokarmowego xD) - wyjazd uznaję za bardzo udany i myślę, że przy następnej takiej okazji - chętnie znów oddychałabym usteckim jodem. :)
Bardzo lubię to danie, u nas zwane leczo :) cieszę się, że mi o nim przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńU mnie leczo robi się rzadsze :) Więc dla mnie to jest paprykarz, co nie zmienia faktu, że jest przepyszny :)
OdpowiedzUsuńmy kiedyś zrobiliśmy nawet tak, że wszystko po kolei odparowywaliśmy ale strasznie dużo roboty z tym było... nie mam nic przeciwko rzadszej konsystencji, są dni kiedy mam nawet na tak wersję większą ochotę :)
Usuńlekkie i zarazem pożywne w swej zawartości :)
OdpowiedzUsuńleczo to chyba najczęstsza potrawa u mnie, zwłaszcza zimą :) z braku "dobrej kiełbasy" robię z tuńczykiem/ mięsem mielonym/ szynką lub ostatnio - bez mięsa. jest uzależniające!
OdpowiedzUsuńps. co do gęstości - ja rozpuszczam łyżeczkę maizeny (= skrobii kukurydzianej) w pół szklanki zimnej wody i dodaję do bulgoczącego leczo, mieszam i gęstnieje :) trzeba oczywiście dostosować ilość maizeny do ilości leczo: u mnie zazwyczaj są to 2 porcje, gotuję na małą skalę :)
pozdrawiam!
Jedno z moich ulubionych dań:)
OdpowiedzUsuńmmmmm, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńja też wege, ale chociaż sobie popodziwiam ;D
OdpowiedzUsuńpychotka! :) już sobie wyobrażam ten zapach!
Mmm...pycha! :)
OdpowiedzUsuńwygląda przepysznie ,muszę wypróbować przepis:)
OdpowiedzUsuńu nas na paprykarz mówi się na gęstą pastę pomidorowo-paprykową z dużą ilością ryżu, czasem mięsa :) ale jak zwał, tak zwał - pyszne danie nam serwujesz!
OdpowiedzUsuńU mnie taka potrawa zwie się leczo:) A u mnie tak samo jak u Kaś paprykarz to pasta pomidorowo- paprykowa z ryżem (pewnie dlatego, iż obie pochodzimy z okolic Łodzi). Jednak nazwa się nie liczy, najważniejszy jest smak, a po zdjęciach sądzę, że było pyszne!
OdpowiedzUsuńJa jestem ze Szczecina, u nas jak paprykarz to tylko szczeciński ;) Ale na obiad do Ciebie chętnie się wproszę, bo uwielbiam takie potrawy :)
OdpowiedzUsuńMasz rację - ten krem jest boski :D
OdpowiedzUsuńPaprykarz? Jak dla mnie po prostu zwykłe, smaczne leczo ;).
OdpowiedzUsuńU mnie w domu to też leczo, a robimy dokładnie tak samo, czasami tylko jeszcze jakaś zielenina na koniec wpada np. natka pietruszki :)
OdpowiedzUsuńZdarza się :)
OdpowiedzUsuńP.S. Już odpisałam na e-maila :)
hahaha... u nas o to jest wojna ;)
OdpowiedzUsuńja mówię LECZO a mój facet się upiera,że to paprykarz ;P
już lubię Twojego faceta :D
UsuńUwielbiam leczo :]
OdpowiedzUsuńładnie wygląda Twoje leczo a pewno jeszcze lepiej smakuje:-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam leczo, jednak robię je troszeczkę inaczej :) oprócz kiełbaski i cebulki podsmażam też paprykę, a cukinię dodaję na końcu żeby się nie rozpadła. Doprawiam tylko solą i pieprzem żeby nie zabić smaku warzyw. Ale jak by nie zrobić- każde leczo pyszne jest!!
OdpowiedzUsuńPycha :D Kolorowo i wiosennie, takie przepisy właśnie lubię :) Twoje przepisy Olu jak zwykle rewelacyjne :) Zapraszam też na leczo do mnie - http://leczo.net.pl :)
OdpowiedzUsuń