Kilka osób wie, że nigdy wcześniej nie próbowałam kaszy
jaglanej (chociaż zawsze chciałam). Po prostu u nas w domu nie je się takich
rzeczy… Rano chleb lub bułki, konkretny obiad, kolacja we własnym zakresie.
Tylko ja jestem odłamem w rodzinie – ciągnie mnie do eksperymentów, nie lubię
zamykać się w monotonii, próbuję nowych rzeczy i jem to na co mam ochotę,
oczywiście jeśli mam na to wszystko czas. Ostatnio zapragnęłam zwykłych
kanapek, konkretniej chrupiącej bułki z dużą ilością masła i solą, ewentualnie ser,
szynka i coś zielonego z wierzchu. Wyobraźcie sobie jak bardzo byłam
zawiedziona znajdując w chlebowniku jedną piętkę Kołodzieja…
- Tato, fajnie że zostawiliście mi cokolwiek na śniadanie.
- Nie wiedziałem, że będziesz jadła. Ty jesz zawsze te swoje
„wióry”
Proszę bardzo, niech będą wióry. Szczęśliwym trafem będąc u
babci znalazłam resztkę kaszy jaglanej i tak po cichu ją podwędziłam ;) Kasza
poleżała, poleżała aż w końcu przypomniałam sobie o jej istnieniu i znalazłam
chwilkę na pobawienie się w jej przygotowanie.
Miałam 2 podejścia. Pierwsze nie powiem, że było nieudane ale
efekt po prostu mnie nie zadowolił. Nie wiedziałam ile płynu kaszka powinna
wchłonąć i jak wygląda w formie gotowej do spożycia. Niby sprawdzałam jej
miękkość, dolewałam mleka ale gdy już ją jadłam stwierdziłam, że mogłabym ją
jeszcze trochę podgotować. Wszystko robiłam na oko i na wyczucie.
KASZA JAGLANA – Podejście nr 1.
Za drugim razem postanowiłam ją
kilka chwil „przetrzymać” i dać odpocząć pod przykryciem ;)
Na 1 porcję przygotowałam:
- 50g kaszy jaglanej (ok. 3 łyżek, trochę więcej)
- 1 szkl mleka + trochę do dolania na końcu
- łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
- słodzik i sól – do smaku
- garść truskawek
- płatki migdałowe
Tym razem wszystko gotowałam pod
przykryciem na małym ogniu.
Do rondelka wlałam pół szklanki
mleka, wsypałam kaszkę i zagotowałam. Gdy wchłaniała płyn stopniowo dolewałam
mleko i od czasu do czasu mieszałam. W międzyczasie posłodziłam, posoliłam –
gdy już wlałam całą szklankę mleka zdjęłam rondelek z gazu i pozostawiłam pod
przykryciem, by napęczniała.
Kaszka lekko przestygła, więc na
chwilę włączyłam gaz w celu podgrzania i dolałam chlapkę mleka, by nie była
taka „zbita”. Gotową przełożyłam do miseczki, wyłożyłam pokrojone w kostkę
truskawki, zasypałam cukrem migdałowym i migdałami w płatkach.
KASZA JAGLANA – Podejście nr 2.
Smak?
Mieliście rację, FE – NO – ME – NAL – NY.
Bardzo rzadko używam kaszy jaglanej, ale wiem, że jest zdrowa. Podoba mi się wersja z owocami:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam jaglankę, dawno nie jadłam! muszę koniecznie nadrobić :>
OdpowiedzUsuńwygląda wspaniale, z owocami <3 też zawsze robię pod przykryciem :)
też nigdy jeszcze nie próbowałam kaszy jaglanej, chyba trzeba by się zebrać :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo zdrowo :)
OdpowiedzUsuńSmak fenomenalny i nie da się powiedzieć inaczej :D
OdpowiedzUsuńLubię jaglankę, a z truskawkami to już uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńdomyślam się, często je u Ciebie widzę :)
UsuńPożywne, zdrowe, pyszne ! Znakomity deser :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że to bardzo smakowite podejście;)
OdpowiedzUsuńI to się nazywa smaczne śniadanie ;]
OdpowiedzUsuńZdrowe i pyszne :) czy na śniadanie czy na deser
OdpowiedzUsuńu mnie w domu tak samo, tylko ja "wymyślam" z jedzeniem :)
OdpowiedzUsuńjaglankę uwielbiam, a taką gęstą i z truskawkami najbardziej!
Może to schemat jakiś z tymi "odłamami"? U mnie dokładnie tak samo, potrawy były tradycyjne, żadnych tam "wynalazków" nikt nie gotował. Nikt, prócz mnie i dziś gary to mój (jeden z kilku) świat.
OdpowiedzUsuńKasza jaglana też u nas popularna nie była. W takim wydaniu jeszcze nie jadłam, muszę koniecznie spróbować (skoro gotowała ją "czarna owca" kulinarna to na bank będzie nam smakować).
lubię jaglankę, pychotka :)
OdpowiedzUsuńChyba zjedzenie tych pyszności wynagrodziło Ci brak bułki w chlebowniku ;)
OdpowiedzUsuńteż jeszcze nie jadłam tej kaszy... ale wygląda bardzo zachęcająco w Twoim wydaniu!
OdpowiedzUsuńSpróbuj! ja bardzo lubię takie 'papki' więc nie trzeba mnie było długo namawiać :) nie jadłam wcześniej, bo po prostu nie miałam w domu i nie miałam też na tyle motywacji żeby iść do sklepu - jeśli już w nim byłam to zapominałam kupić
UsuńJa najbardziej lubię jaglankę z serkiem wiejskim, polecam:).
OdpowiedzUsuńale wymieszaną czy dodaną jakoś obok? ;) muszę wypróbować
UsuńWYgląda idealnie :)) Te pierwsze razy muszą być dosłownie pierwszymi razami:) Mi prawie nic nie wychodzi za pierwszym razem, ale po tym przynajmniej wiem już po poprawić:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKurczę muszę wypróbować...dotychczas robiłam manną z owocami :)
OdpowiedzUsuńA ja kaszy jaglanej jeszcze w zyciu nie jadlam, uwierzysz? :) I ja musze wreszcie jej sprobowac bo u Ciebie wyglada przepysznie. Ciekawa jestem co powiedziala babcia... :))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia cieple :)
babcia powiedziała 'a weź sobie tę kasze jak chcesz ;P' ale to dzięki niej lubię takie papki, bo to ona robiła mi za dzieciaka owsianki ;)
UsuńSmacznie i zdrowo! I ładnie!
OdpowiedzUsuńZdrowo i smakowicie. :) Tylko truskawek będzie mi już brakować... Za szybko kończy się sezon.
OdpowiedzUsuńJa też o kaszy jaglanej kompletnie zapomniałam...świetnie się prezentuje na zdjęciach z truskawami!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda, ale nigdy nie jadłam :(
OdpowiedzUsuńKasza jaglana to cos co lubie średnio , a dzieci moje wcale . Nie wiem jak je przekonac do tej kaszy . Może pokazać Twoje potrawy...kolorowe i smaczne :)
OdpowiedzUsuńtez lubie eksperymenty w kuchnii; nuda i monotonia to nie dla mnie! :D
OdpowiedzUsuńa ta kasza z truskawkami wyglada niesamowicie <3
Jakos nie mogę przełamac sie do tej kaszy
OdpowiedzUsuńmoże po prostu to nie "Twój" smak albo jeszcze nie znalazłaś na nią takiego sposobu, który by Ci przypadł do gustu ;)
UsuńJa kaszę jaglaną gotuje tak ,że wsypuje z 8 łyżek
OdpowiedzUsuńdolewam gorącej wody:) i gotuje i gotuje aż kasza wchłonie poczęści płyn.
a poźniej dolewam 1/2 szkl. mleka i gotuje aż zgęstnieje:)
Mega dobra
OdpowiedzUsuń