Robiłam już muffinki marchewkowe, były też propozycje bananowe. W międzyczasie przewinęły się wariacje na temat jabłka ale jeszcze nigdy nie łączyłam wszystkiego w jedno. W dodatku znalazłam w lodówce zakupiony jakiś czas temu blok czekoladowy, który w ostatniej chwili spontanicznie skroiłam i wmieszałam w ciasto.
Po prostu dawno nie piekłam - nie dla siebie, a dla innych. Chyba znowu naszła mnie mała chęć dzielenia ;)
Pokaż kotku co masz w środku!
Babeczki marchewkowo - bananowe z jabłkiem
2 jajka
100g cukru
2 łyżeczki cukru waniliowego
100ml oleju
1,5 szkl mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 pełne łyżeczki cynamonu
200g marchewek
1 banan
1 jabłko
100g bloku czekoladowego
Marchewkę zetrzeć na najdrobniejszych oczkach tarki, banana rozgnieść dokładnie widelcem, jabłko oczyścić i skroić w drobną kostkę. Jajka krótko utrzeć z cukrami mikserem, po czym dalej powoli miksując wlać wąską strużką olej. Do masy przesiać mąkę, proszek z sodą i cynamon. Wszystko połączyć łyżką (ciasto będzie gęste, rozrzedzi się dopiero po dodaniu reszty składników). Dodać marchewkę z owocami i posiekaną czekoladą, krótko wmieszać i gotową masę przekładać do wyłożonych papilotkami foremek na muffiny. Piec w temperaturze 180 przez 25 minut.
Z podanych proporcji wyszło mi 12 standardowych babeczek i 1 duży muffin, którego przetrzymałam w piekarniku do 40 minut. Łącznie z porcji wychodzi około 14 klasycznych muffinek.
Co do jogurtu... Mały kubeczek o zawartości 125g i chyba dobrze, że tylko tyle. Nie wiem czy w tym momencie zadziałała moja psychika i wspomnienia z próbowania koziego mleka z dzieciństwa ale jedząc jogurt czułam się jakbym jadła śniadanie w jakiejś stajni (o ile kozy mieszkają w stajni?... cały ranek zastanawiam się jak nazywa się domek dla kóz, bez kitu) albo - o zgrozo - jakbym ciągnęła jogurt z koziego cyca. W smaku trochę bardziej gorzki niż zwykły naturalny, w konsystencji kremowy ale tak jakby lekko ciągnący. Nawet pachnie kozą ;P
Są osoby, którym smakuje. Ja chyba jednak jadłam go po raz ostatni. Może w wersji smakowej byłby lepszy. Jeśli znów porwę się na taki zakup to z pewnością nie zjem go samodzielnie, a zmieszam z musli, konfiturą albo jakimś innym dodatkiem. Chętnych i ciekawskich zachęcam do spróbowania, bo może Wam zasmakuje :)
A podzielisz się ze mną? ;D
OdpowiedzUsuńBabeczki - jak dla mnie - bomba! :D Sama chciałam spróbować ten jogurt. Cóż, jeszcze się zastanowię (;
OdpowiedzUsuńostatnio próbowałam i był nawet ok. ale wypróbuje jeszcze wersję truskawką albo brzoskwiniową.
OdpowiedzUsuńpróbowałam parę lat temu jeszcze mleko kozie i po pierwszym łyku wyrzuciłam do kosza.. może kupię teraz i będzie mi smakować.
Przepyszne babeczki :)
Kozie babeczki ,pyszniutkie w środku.
OdpowiedzUsuńani trochę kozie
Usuńmyślałam,że on jest w składzie babeczek ,przepraszam,nie doczytałam,dlatego taka nazwa mi się skojarzyła,śmieszna,nie obraźliwa.
Usuńooo.. :D Pyszne! i ta skórka z wierzchu się zrobiła na muffinie-cudo.. :d
OdpowiedzUsuńChciałabym wypróbowac ten przepis, ale mam pytania : jaki najlepiej uzyc olej i czy konieczna jest soda, skoro uzywamy proszku do pieczenia ?
OdpowiedzUsuńsoda nie jest konieczna :) ja użyłam oliwiera, najlepiej jest użyć delikatnego oleju lub po prostu rozpuścić masło :)
UsuńDziekuje i pozdrawiam :)
UsuńAle pyszne muffiny! Super! :)
OdpowiedzUsuńJa nie znosze mleka, jogurtów kozich.! ;P
OdpowiedzUsuńale ser jest dobry :D
UsuńŚliczne babeczki, uwielbiam ostatnio je do gorącej herbaty :)
OdpowiedzUsuńJakoś kozie wyroby mnie nie przekonują. No nic nie poradzę. Ale babeczki zacne!
OdpowiedzUsuńBabcvzkei bobma. A poza kozim serem to z kozimi wyrobami też tak nie mogę się przemóc. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńboskie !
OdpowiedzUsuńKozi ser może być, ale jogurtu chyba jeszcze nie piłam :). Babeczki wyglądają cudownie :).
OdpowiedzUsuńWyglądają znakomicie aż ciężko sobie takich odmówić :)
OdpowiedzUsuńPiłam kiedyś mleko kozie i tez nie przypadło mi do smaku, ale ponoć bardzo zdrowe.
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądają :)
OdpowiedzUsuń