wtorek, 10 stycznia 2017

Sernik z Marsa !

lub inaczej: kremowy Sernik z polewą z batonów MARS

Godziny szukania przepisu na sernik idealny, kilkadziesiąt przejrzanych zakładek z użyciem mascarpone, setki załadowanych zdjęć z kremowymi ciastami i błądzenie w poradach na temat proporcji składników, ilości tłuszczu, wielkości foremek oraz czasu i temperatury pieczenia. Do tego intensywne poszukiwanie sposobu na skuteczne rozpuszczenie Marsów i uzyskanie gładkiej, gęstej polewy.

Zmarnowany czas? NIE!

Czy było warto? Noooo kurde!

Biję pokłony przed starymi, poczciwymi Marsami, za którymi de facto nigdy nie przepadałam i które w klasyfikacji batonów typu Snickers / Bounty / Twix (WNM) plasowały się najsłabiej. Ukłony również w stronę Pana Szefa za dawkę słodkości, z których resztek powstał ten eksperymentalny ulepek.




Jaki jest? hmmm... zależy

Wyciągnięty z lodówki - kremowy i aksamitny o zwartej i gładkiej polewie ale gdy trochę nabierze temperatury pokojowej staje się mazisty, a polewa zaczyna się ciąąągnąć. I jest SŁODKI, tak przeraźliwie i fenomenalnie zarazem! I rozpływa się w ustach, ZAWSZE. Masa serowa ma posmak wanilii, a w polewie wyraźnie czuć toffi (z lekką nutą mlecznej czekolady).




Minęło lato, jesień, było Boże Narodzenie i mamy 2017. Ostatni mój post był dokładnie pół roku temu. Kiedy to minęło? Co się ze mną działo? 

Większość z Was w Nowym Roku robiło podsumowania, cóż... ja nie. Choć w moim życiu zmieniło się wiele. I to prawda, że niektóre rzeczy przychodzą totalnie niespodziewanie. Ty na nie czekasz, a gdy jest Ci już wszystko jedno po prostu pojawiają się znikąd. Małe rzeczy, a wywracają nasze życie do góry nogami. Nadal nie będę podsumowywać tego roku, nie jest mi to chyba potrzebne? Po prostu wiem co się zmieniło, jest mi z tym cholernie dobrze, staram się to podtrzymywać i iść do przodu. Wybaczcie, czasem musi być odrobina prywaty ;)

Nie zrobiłam też konkretnych noworocznych postanowień. Dlaczego?
Nie chcę być hipokrytką. Najpierw coś publicznie zadeklaruję, a potem stwierdzę, że np. dzisiaj najzwyczajniej nie mam na to siły? Trochę bez sensu, zbyt dobrze znam siebie i wolę się po prostu mocno STARAĆ, a nie katować. Postanowienia to tylko postanowienia, wyłącznie nasze zamiary. A żeby faktycznie coś osiągnąć trzeba je realizować - nie podchodzić do nich raz, drugi, dziesiąty i kolejny i kolejny. Trzeba być konsekwentnym i uważać, by się nie potknąć jak taka Ciapa - Gapa (a jak już się zdarzy to szybko podnieść tyłek i liczyć na to, że nikt ze słyszących wcześniejsze deklaracje tego nie zauważył). Dlatego Ola nie-postanawia, Ola szczerze stara się zmienić to, co jej w niej nie pasuje i wie, że może ją boleć dupsko od nieustannych podknięć. Dlatego inwestuję w dobrą amortyzację i jestem gotowa do nauki na błędach!

To wyżej jest czysto subiektywne oczywiście :)
A teraz dla wszystkich, którzy jednak coś sobie POSTANOWILI i wraz z Nowym Rokiem ROBIĄ MASĘ, którą potem przerobią na cudowne mięśnie - Rozpustny Sernik ociekający polewą z kultowych batonów Mars!




Sernik z polewą z Mars'ów
 
(źródła: Marta gotuje i Kwestia Smaku)


Składniki na spód (tortownica 26cm):
  • 300g herbatników, ciasteczek itp. - u mnie migdałowe
  • 100g masła, stopionego

Ciasteczka zmiksować na proszek, połączyć z roztopionym masłem i powstałą masą wyłożyć spód tortownicy. Wstawić do lodówki, by spód stwardniał.


Składniki na masę serową:
  • 750g twarogu, wiaderkowego na serniki (nie wodnisty!) lub tłustego 3x mielonego
  • 500g mascarpone
  • 6 jajek
  • 1,5 szkl drobnego cukru - u mnie z 1 opakowaniem waniliowego
  • 1 laska wanilii
  • 4 łyżki budyniu waniliowego / śmietankowego, czubate
  • 150 ml kremówki (następnym razem nie dodam)

Twaróg, mascarpone, cukier, ziarenka z laski wanilii i budyń zmiksować krótko na najniższych obrotach - jedynie do połączenia. Kolejno dodawać po 1 jajku (po każdym powoli miksować przez około 15 sekund), na końcu wlać śmietankę.
Piekarnik nagrzać do 175 stopni. Ciasto będziemy piec w kąpieli wodnej, więc na sam dół kładziemy szeroką formę wypełnioną wrzątkiem (chodzi o parę wodną). Masę serową wylewamy na ciasteczkowy spód, tortownicę wstawiamy na jeden z niższych poziomów piekarnika.
Przez pierwsze 20 minut pieczemy w 175 stopniach, bez termoobiegu. Następnie zmniejszamy temperaturę do 120 stopni i pieczemy 110 minut. Po tym czasie wyłączamy piekarnik, nie otwieramy drzwiczek i zostawiamy ciasto do ostudzenia


Składniki na polewę Mars:
  • 300-350g batonów (6-7 małych opakowań)
  • 80ml kremówki

Składniki umieszczamy w rondelku i mieszamy aż do rozpuszczenia batonów i uzyskania gładkiej masy. Osobiście zaczęłam od 6 opakowań - później dodałam jeszcze jednego Marsa, by było bardziej gęste. Ostudzoną polewę wylać na wierzch ostudzonego sernika. Ciasto chłodzić przez 10-12 godzin w lodówce.






sobota, 25 czerwca 2016

Brownies z miętą. Witaj Lato!

Pierwsze dni lata!

Gorące, słoneczne i tak pozytywne. Typowe sierpniowe burze prawdopodobnie jeszcze nadejdą, pewnie nawet szybciej niż się tego spodziewamy. Co z tego? Przynajmniej przyniosą ukojenie (i podleją nam owoce. I BĘDZIE CIASTO, o! ).

To brownies dłuuugo czekało na prezentację. Upatrzone u raspberriescream zdążyło się w międzyczasie pojawić u nas w jeszcze kilku odsłonach. Ale przyznam, że ten pierwszy raz zrobił prawdziwą furorę.

O czym świadczą 2 kawałki zjedzone przez ciocię...
... pod rząd.

Ciocia NIE JE słodyczy.

Reasumując: brownies miętowe, słodko-orzeźwiające, proste, szybkie, PYSZNE. Enjoy!





Brownies z miętą

ok. 150g czekolady deserowej (oryginał 125g)
100g masła
200g cukru
3 jajka
100g mąki
2 łyżki kakao
100g czekoladek miętowych typu After Eight 
(oryginał 100-200g)

Czekoladę rozpuścić z masłem w rondelku na wolnym ogniu lub w kąpieli wodnej, przestudzić.
Jajka ubijamy z cukrem na białą i puszystą masę, po czym wlewamy czekoladę.
Miksujemy do połączenia, a następnie dodajemy przesianą mąkę z kakao.
Formę (20x20 lub 22x22) wykładamy papierem do pieczenia i wylewamy pół porcji ciasta.
Rozsypujemy pokruszone pastylki miętowe i przykrywamy pozostałą masą.
Pieczemy przez ok. 25min w 180 stopniach.

Wyjmujemy z piekarnika, chłodzimy, jemy.

Najlepiej kroić po całkowitym ostudzeniu, choć mazista konsystencja wciąż letniego ciasta jest dla mnie (i mojej cierpliwości) znacznie bardziej zadowalającą opcją. Szczególnie ze śmietankowymi lodami! I malinami!




środa, 1 czerwca 2016

Degustacja Słodyczy na Dzień Dziecka - ZPC "BAŁTYK"


Zakłady Przemysłu Cukierniczego "BAŁTYK" 

słodycze tradycyjne, ponadczasowe, przepyszne.


Skąd to wiem?

Znacie czekoladowe cukiereczki Fantazja lub Likworki Gdańskie? Jogurtowo owocowy Fruet, karmelki Dulio albo Bon Bon? A może sprzedawane w sklepiku szkolnym lizaczki serduszka Cmok?

Wiem, że tak. NO TO JESTEŚMY W DOMU! :)

O ZPC "Bałtyk" pisałam w poprzedniej notce. Historia jest zadziwiająca. To niesamowite, że istnieją przedsiębiorstwa łączące w sobie szacunek do tradycji oraz innowacyjność. Link do wpisu znajduje się TUTAJ - zapraszam.


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~  * * *  ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~


Dzięki uprzejmości BAŁTYKU miałam przyjemność spróbować wybranych słodyczy. Paczkę odebrałam w firmowym sklepiku znajdującym się przy fabryce (Gdańsk Oliwa, ul. Droszyńskiego / Bora Komorowskiego). W starannie przygotowanej torbie znalazła się mieszanka owocowo-jogurtowych cukierków w czekoladzie Fruet, Pralinki z likierem, Likworki Gdańskie oraz dwa rodzaje czekolad.




Pierwsza rzecz, która przykuła moją uwagę to przepiękne opakowania pralinek - edycja zaprojektowana przez gdańską malarkę, Panią Magdalenę Beneda. Kamieniczki na starówce, Żuraw oraz Motława... Cudo!

To zadziwiające jak na przestrzeni lat zmieniła się szata graficzna opakowań. Dziś jesteśmy otoczeni kolorami, bajkowymi postaciami i niekonwencjonalnymi kształtami. Spójrzcie tylko na wyroby produkowane nawet kilkadziesiąt lat temu (LINK). Czekolada Finezja, Bomboniera, Likworki... cóż za klimat!






Nie ŁOM się!

Niektórzy myślą, że tzw. "łomy" to czekolada drugiej świeżości, gorszej jakości, sprzedawana po niższej cenie w celu natychmiastowego pozbycia się nadwyżki magazynowej. BZDURA.

Otóż "łom" to nic innego jak wyroby, które po prostu się ładnie nie prezentują, a tym samym nie nadają do sprzedaży w pełnej cenie (wybredny klient, nasz pan). Nie ma to kompletnie wpływu na smak! Tego typu produkty nabyć można w sklepiku firmowym. Uwierzcie mi, że gdy się tam wchodzi unoszący się w powietrzu zapach czekolady robi wrażenie. W mojej paczce również znalazło się trochę łomu, tylko 500g deserowej czekolady marcepanowej i 500g mlecznej truskawkowej. Łącznie tylko 1 kilogram przyjemności :)

Pamiętajcie, że nie są to tylko połamane tabliczki czekolady. Ilekroć odwiedzam sklep znajduję tam nowe skarby. Ostatnio np. w łomach znalazły się cukierki a'la Michałki z tym, że... bez polewy :D zjeść samo cukierkowe nadzienie - tyle wygrać!

Czyli nie taki "łom" straszny, za to straaasznie idzie w boczki ;)





Nadszedł czas na część najważniejszą - DEGUSTACJĘ.
(i naszą bardzo subiektywną ocenę)

  1. W degustacji wzięły udział cztery osoby: T, M, K i A (czyli ja)
  2. Ustalona skala ocen 1-5
  3. Wpływ na ocenę mają takie aspekty jak różnica wiekowa, odmienność gustów i preferencji smakowych
  4. Ocena ogólna jest uśredniona
T - preferuje głębokie smaki, upodobanie do gorzkiej czekolady i klasyki ale ogólnie zje wszystko co słodkie i co się nie rusza, nie wybrzydza (najwyżej powie "może być").
M - nie przepada za czekoladą deserową, woli mleczne smaki i zrównoważoną słodycz, raczej nie przepada za owocową nutą, bardzo lubi słone.
K - nie boi się nowych smaków, zwolennik mlecznej czekolady i generalnie wszystkiego co słodkie i bardzo słodkie.
A - połączenie czekolady deserowej z alkoholem odpada, tak samo jak ptasie mleczko i ciastka typu Delicje, z czekolady gorzkiej i mlecznej wybierze tę drugą, owocowa nuta może być ale mimo wszystko najbardziej lubi warianty nugatowe i kremowo śmietankowe.










Jako pierwsze pod obstrzał poszły PRALINKI Z LIKIEREM - smak Irish Cream

Ocena: 3,6/5
Jest to raczej propozycja dla osób lubiących tradycyjne smaki. Czekolada w pralinkach jest mleczna i słodka, samo nadzienie bardzo smaczne, choć bardziej cukierkowe niż Irish. Osobiście smakowały mi one znacznie bardziej niż wersja Orange Cream.


PRALINKI Z LIKIEREM - smak Orange Cream

Ocena: 3/5
Cukierki różnią się między sobą przede wszystkim czekoladą. Irish miał mleczną, a tutaj mamy deserową. Gruba i chrupiąca warstwa skrywająca słodkie nadzienie. Słodycze czekoladowo-cytrusowe są specyficzne i nie każdy za nimi przypada (stąd tylko 3 punkty) ale całość bardzo przyzwoita. Dla M nadzienie było znacznie smaczniejsze niż w Irish - dla mnie odwrotnie, więc kolejny raz trzeba podtrzymać stwierdzenie, że o gustach się nie dyskutuje ;)





Następne w kolejce były cukierki FRUET - owocowo jogurtowe maleństwa oblane mleczną czekoladą. Występują w dwóch wariantach: malina i jagoda - od razu wiedziałam, że mi zasmakują.


JAGODOWO - JOGURTOWY

Ocena 4/5
Naprawdę bardzo dobra mleczna czekolada! Wyraźnie słodka ale nie do przesady, mleczna i nie cukrowa. Przed spróbowaniem miałam ogromną nadzieję, że nie zawiodę się jak w przypadku owocowo-jogurtowych cukierków firmy Wawel, które są sztucznym i paskudnym cukierkopodobnym wyrobem... Po pierwszym gryzie odetchnęłam z ulgą, poczekałam aż czekolada rozpuści się na języku i ocenilam wygląd owocowego nadzienia. Musowo galaretkowe, nie jest ani kwaśne ani przesłodzone. Całość współgra idealnie. K i A oceny bardzo wysokie, T punktacja nieco niższa (zapewne przez mleczną wersję czekolady).

MALINOWO - JOGURTOWY

Ocena 4/5
Sytuacja bardzo podobna, po prostu inny wariant smakowy. Wciąż bardzo smaczny, pozostawiający podobne odczucia. Z obu wersji nie potrafię określić, która smakuje mi bardziej.





LIKWORKI GDAŃSKIE
  • Brandy (ocena 4,4/5)
  • Żubrówka (ocena 4/5)
  • Żurawinowa (ocena 4,75) - jak dla mnie jest sztosem!

UWAGA! Tych cukierków nie można tak po prostu sobie rozgryźć w połowie, chyba że macie w planach ufajdać sobie pół bluzki. Deserowa czekolada skrywa w sobie cukrową słodką skorupkę, a wnętrze... to słodki i bardzo płynny alkohol! Oczywiście nie wyżera tak buzi jak 40% wódka ;) T - ocena maksymalna w każdym przypadku, M - bardzo podobnie. Dla mnie Likworki były totalnym zaskoczeniem, bo przecież nie lubię czekoladek z alkoholem, a tu ocena wahała się między 4, a 5 w zależności od smaku.

Dla M i T są to cukierki "rarytasy" - ekskluzywne i jedzone tylko w wyjątkowe okazje, po prostu nie zawsze można było sobie na nie pozwolić. Myślę, że do ich opisu najlepiej posłużą słowa "Likworki zawsze były najlepsze!".





CZEKOLADY zostawiliśmy sobie na koniec. Otrzymałam je w formie łomu - stąd ich smak był dla mnie niespodzianką. W pierwszej kolejności przyszedł mi z pomocą węch, który jak się później okazało zawiódł mnie całkowicie... ;]

Wącham ciemniejszą tabliczkę - mięta jak nic.
Jaśniejsza czekolada, mmm cytrusowa nuta i pewnie jakiś ananas. PUDŁO i PUDŁO!






Czekolada Marcepanowa (ocena 4,25/5)
Deserowa, gruba i trzaskająca podczas łamania. Skrywająca w sobie przepyszne marcepanowe nadzienie. Porządne i satysfakcjonujące kostki.

Czekolada Truskawkowa (ocena 4,1/5)
Dla mnie i dla K rewelacja. Mleczna czekolada smakowo taka sama jak w mieszance Fruet, jednak znacznie grubsza i solidna porcja. Jedna kostka powoli rozpuszczająca się na języku wystarczy, żeby zaspokoić nawet solidne parcie na słodkie! Nadzienie nie jest musem truskawkowym jak w przypadku tabliczki Wedlowskiej, a połączeniem truskawki i śmietanki. Osobiście się rozpłynęłam ;)





PODSUMOWUJĄC:
  • pierwsze miejsce na podium - Likworki Gdańskie
dla mnie totalne zaskoczenie smakowe i rzecz, do której z pewnością będę wracać
  • druga pozycja - Czekolady i cukierki Fruet
czyli słodycze uniwersalne, nieśmiertelne, na które zawsze ma się ochotę i nigdy nie wyjdą z mody
  • trzecie w klasyfikacji - Pralinki z likierem
czysta klasyka, idealne jako dodatek do prezentu, czyli pralinki których codziennie się po prostu nie jada


Dziś jest dzień wyjątkowy - DZIEŃ DZIECKA, a w każdym z nas jest trochę dziecka ;) zafundujmy sobie z tej okazji odrobinę słodkiej przyjemności, zapomnijmy o rygorystycznych dietach i cieszmy się smakiem! Cała nasza czwórka miała ogromną frajdę kosztując słodycze z Bałtyku i z czystym sumieniem je polecamy. Jeszcze raz chciałam bardzo podziękować firmie Bałtyk za możliwość degustacji.


http://www.zpcbaltyk.pl - to możecie zobaczyć pełną ofertę ZPC Bałtyk

wtorek, 5 kwietnia 2016

Smaki Gdańska - "Bałtyk" ZPC

Wpis nie jest sponsorowany. Powstał na bazie własnych opinii i obserwacji, w oparciu o informacje udostępnione mi przez ZPC "Bałtyk" ;)


Wolne Miasto Gdańsk. Coś tkwi w tej nazwie, prawda? Brzmi tak.... wyjątkowo.

Zawsze miałam słabość do Trójmiasta, a do Gdańska szczególnie. I nie wiem czy powodem są moje korzenie (bo w połowie jestem zdecydowanie gdańszczanką), czy to miejsce po prostu ma w sobie to COŚ, co skradło część mojego serducha. Dziś nie wyobrażam sobie w ciepły, słoneczny dzień nie krążyć "starówkowymi" uliczkami - nawet (lub szczególnie) w towarzystwie własnych myśli i moich różowych słuchawek.

Jest kilka rzeczy, które utożsamiam wyłącznie z Gdańskiem. Przykłady?  
Bar Neptun, Dom Harcerza, Krikoland, Jarmark Dominikańaki... Ma to związek z przeróżnymi sytuacjami i wspomnieniami. Jednakże w kwestii tradycyjnych Smaków Trójmiasta sztandarowe są dla mnie słodycze z BAŁTYKU - i nie mówię o wypływających z morza łakociach, a produkowanych od ponad 90 lat wyrobów:


Zakładów Przemysłu Cukierniczego "Bałtyk"




Powstałe w 1923 roku Zakłady były kiedyś (tak jak Wawel i Goplana) jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek słodyczy w Polsce. Ich wyroby nazywano "białymi krukami trójmiejskich delikatesów", wyróżniały się unikatowością i wcale nie tak łatwo można było je zdobyć... Jednak ten smak wynagradzał każdy trud. Znajdowało się je w dziecięcych paczkach, dodawano jako bonusy na imprezach zakładowych. Bałtyckie czekolady osładzały PRL-owską rzeczywistość.

W 2014 ZPC "Bałtyk" świętował swoje 90-te urodziny! To prawdziwy sukces, by od kilkudziesięciu lat prowadzić w tym samym miejscu nieprzerwaną produkcję, pokonywać trudności związane z licznymi zmianami, a przede wszystkim wybronić się od likwidacji!


Czym są ZPC "Bałtyk" ?

Ich misja brzmi: Przyjazne środowisko pracy, etyczny rodzimy biznes, ścisła współpraca i ciągły rozwój z Partnerami Handlowymi oraz nastawienie na realizację potrzeb klienta poprzez dostarczenie wysokiej jakości produktu, sprawiającego radość z konsumpcji.

Osobiście? Pod radością z konsumpcji podpisuję się rękami i nogami.
To właśnie podtrzymywana tradycja i zdobyte doświadczenie przekładają się na niepowtarzalność i wysoką jakość słodyczy. Dopieszczane przez lata receptury własnych mas czekoladowych zaowocowały wyjątkowym smakiem. Każdy cukierek to kawałek historii zawinięty w nowoczesne opakowanie :)





Historycznie ...

Początki "Bałtyku" sięgają pierwszej połowy XX wieku - brzmi niesamowicie, prawda? Powstał on z połączenia trzech fabryk cukierniczych: Anglas, Baltic i Kosma.
W latach 1993 - 2005 zawarta została umowa wspólnego przedsięwzięcia z dobrze wszystkim znanym fińskim Fazer'em, który jednak wycofał się z polskiego rynku stawiając tym samym przed gdańskimi Zakładami czarną wizję likwidacji. Na szczęście "Bałtyk" odkupiony został przez firmę Bomilla z Włocławka, która przywróciła mu wcześniejsze logo oraz funkcjonującą do dnia dzisiejszego nazwę "Bałtyk" Sp z o.o.






Archiwalne zdjęcia procesu produkcji:








Kultowymi czekoladami BAŁTYKU były:
  • "Deserowa"
  • "Jedyna"
  • "Naturalna"
  • "Wykwintna"

Za bardziej ekskluzywną uznawana była "Finezja" oraz "Amatorska".
Z kolei "Ratuszowa" - latem otrzymująca nazwę "Wczasowa" - dodawana była do zakładowych paczek tzw. przodownikom pracy. Mmm wisienka na torcie!










Bałtyk obecnie ...

Od lat czołowym produktem "Bałtyku" są czekolady - produkowane na miejscu, według oryginalnej receptury. Pomimo wielu zmian własnościowych ZAWSZE o tym samym smaku. Dziś to połączenie tradycji i nowoczesności. W ofercie znajdują się również zupełnie nowe słodycze, np. Likworki z płynnym nadzieniem, praliny, czy Choco Toffee.

Obecnie Zakład zatrudnia ok. 150 osób. Wielu pracowników ma kilkudziesięcioletni staż pracy (nawet 30-40 lat)! Załogę stanowią przede wszystkim kobiety. Nie jest to wyłącznie dział produkcji - panie zajmują również stanowiska kierownicze oraz uczestniczą w opracowywaniu nowych smaków i produktów.

Na jednej z linii produkcyjnych słodycze w pierwszej kolejności wylewane są do formy, następnie trafiają do chłodni i dojrzewalni. Po powrocie na taśmę oblewa się je czekoladą, owija w papierki, a ostatecznie pakuje w kartony. To oczywiście tylko jeden z przykładów produkcji, ponieważ linii w Fabryce jest więcej (przy czym formy używane są na trzech). Poszczególne linie służą do produkcji lizaków, czekolad nadziewanych i pralin, mas czekoladowych, "Michałków Bałtyk" oraz do produkcji pomadek, galaretek, trufli i likworków. Mmm brzmi SŁODKO ;D










Polityka jakości i Polityka wiarygodności:

  • Polityka jakości [KLIK]



  • Polityka wiarygodności [KLIK]




Nominacja do Pomorskich Sztormów 2015

Pomorskie Sztormy - plebiscyt, w którym Wyborcza, trojmiasto.wyborcza.pl i Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego chcą nagrodzić najważniejsze instytucje w świecie biznesu, kultury i sportu.

Serdecznie gratulujemy!


Zakłady Przemysłu Cukierniczego "Bałtyk" - Smak Gdańska, czyli smak który broni się sam.
Dowód? Wieloletnie funkcjonowanie mimo kryzysów, siła tkwiąca w tradycji, innowacyjności i pracownikach.


Ciekawi recenzji słodyczy?
O tym w jednym z kolejnych wpisów.
A dla zainteresowanych krótki filmik. Enjoy!